Uwaga! Trwają prace nad nową wersją serwisu. Mogą występować przejściowe problemy z jego funkcjonowaniem. Przepraszam za niedogodności!

🔥 Zgarnij PŁATNY STAŻ w 3 edycji kursu programowania front end (zapisy do 22.01) 🔥

Jak zostać programistą?

Historia z happy endem

Dominik Palacz opowiada o swoich początkach związanych z nauką programowania, procesie rekrutacji i końcowym sukcesie, jakim niewątpliwie jest znalezienie pierwszej pracy w branży IT. Dowiedz się, w jaki sposób Dominik osiągnął swój sukces i jakie rady ma dla osób uczących się programowania.

Poruszane tematy

  • Czy mógłbyś się przedstawić i opowiedzieć o swoich początkach w świecie IT?
  • Co skłoniło Cię ku temu, aby zainteresować się programowaniem?
  • Jakie błędy popełniałeś podczas nauki programowania patrząc z perspektywy czasu?
  • Jaki był największy problem podczas nauki programowania z Twojej perspektywy?
  • Dlaczego postanowiłeś zainwestować środki w naukę programowania?
  • Jak wyglądał Twój proces poszukiwania pracy w IT?
  • Jak zmieniła się Twoja perspektywa związana z branżą IT porównując czas obecny i moment, w którym zaczynałeś naukę programowania?
  • Jak zmieniło się Twoje życie biorąc pod uwagę rozpoczęcie pracy w branży IT? Czy faktycznie jest tak pięknie jak wszyscy opowiadają?
  • Jakie masz rady dla osób, które chcą zostać programistami?
  • Jaki jest Twój pozytywny i negatywny moment w karierze IT to co by to było?
  • Jaką Twoim zdaniem książkę powinien przeczytać każdy kto jest, albo zamierza wejść w branżę IT i dlaczego?

Sprawdź, czy programowanie jest dla Ciebie

Jeśli nie jesteś pewien, czy branża IT jest dla Ciebie, czy przebrniesz przez intensywne miesiące nauki programowania, to zapraszam Cię do artykułu Jak zostać programistą. Na jego końcu znajdziesz także 7-dniowe wyzwanie, które pomoże Ci podjąć ostateczną decyzję. Powodzenia! 🙂

Transkrypcja

Cześć. Z tej strony Mateusz Bogolubow z serwisu devmentor.pl. Dziś mój gość będzie opowiadał o tym, jak zostać programistą. Dominiku, dziękuję, że przyjąłeś moje zaproszenie na rozmowę.

Cześć, także dziękuję.

Jak wyglądały Twoje początki związane z nauką programowania?

Jestem 32-letnim mężczyzną. Aktualnie przebywam w Holandii i wracam do Polski otwierać swoją firmę programistyczną. Moje początki programowania sięgają już czasów gimnazjum, gdzie pierwszy raz w życiu z czasopismem CD-Action kupiłem płytę, na której był program do tworzenia własnych gier. W tym momencie pierwszy raz w życiu spotkałem się z jakiegoś rodzaju programowaniem. A teraz, dokładnie 3 lata temu w styczniu, postanowiłem zrobić w życiu coś ciekawego i stwierdziłem: OK, od dzisiaj zaczynam uczyć się programowania. Do momentu otrzymania pierwszej pracy nauce poświęciłem 7 miesięcy, więc moje początki w IT były około 2,5 roku temu.

 

OK, a pamiętasz jeden element, który skłonił Cię do programowania? Coś Ci się spodobało? Może w tym czasopiśmie były jakieś przykłady?

Dokładnie pamiętam ten motyw, ponieważ pracowałem na magazynie. Bardzo mnie denerwowało to, że w życiu robię proste i powtarzalne rzeczy, a mój kolega, który już był programistą, zaczął mi mówić, jak wygląda jego praca i z jakimi ciekawymi problemami styka się na co dzień. Postanowiłem zrobić coś, żeby zacząć się rozwijać i być inteligentniejszą osobą, dostawać większe pieniądze za większe umiejętności, które mogę dostarczyć pracodawcy. To było motywatorem. Był nim rozwój osobisty.

Wiem, że byłeś na kursie typu bootcamp, na którym się spotkaliśmy, ale przed tym kursem też już uczyłeś się programowania. Z perspektywy jakie czasu Twoim zdaniem popełniałeś błędy?

Przed bootcampem uczyłem się samodzielnie z Internetu, z różnego rodzaju forów internetowych, z jakichś kursów. Można powiedzieć, że samodzielna nauka jest ciężka, ponieważ nie wiadomo, co należy tak naprawdę zrobić, jakie kroki podjąć od A do Z, żeby uzyskać końcowy efekt.

 

A co było dla Ciebie największym problemem: sama nauka, wynajdywanie materiałów, a może jakiś inny problem?

Od razu przychodzi mi do głowy taka jedna myśl. Na przykład uczyłem się rozwiązywać problem z tablicami i dochodziłem do takiego punktu, w którym moja wiedza się kończyła. Nie wiedziałem, co dalej zrobić. Brakowało mi doświadczenia – że można szukać rozwiązania na Stack Overflow, że można się popytać innych ludzi w Internecie czy być w jakimś środowisku, które mi może pomóc. To było takim największym problemem.

Czasami siedziałem trzy godziny, dwa dni w jednym miejscu, z jednym problemem, który przy pomocy osoby bardziej doświadczonej mógłbym przeskoczyć od razu – więc taka ściana w trakcie nauki, rozwiązywanie pewnego rodzaju rzeczy i niemożność przejścia do kolejnego kroku. To było dużym problemem.

 

To był taki najtrudniejszy moment? To było coś co Cię demotywowało? Czy były jeszcze jakieś inne elementy, które powodowały, że miałeś dość programowania?

Nie demotywowało mnie, a wręcz motywowało, ponieważ jestem osobą, którą jak się postawi przed problemem, to znajdzie dziesięć tysięcy sposobów, żeby go rozwiązać. Tylko odpowiednia ilość czasu, jaką musiałem na to poświęcić, moje wysiłki były bardzo duże. Było to problemem w moim rozwoju i to też tak pokrótce przyczyniło się do tego, abym stwierdził, że OK, trzeba wziąć się za to na poważnie i skorzystać z jakiejś pomocy.

 

Właśnie. Tutaj przechodzimy do tego pytania, które chciałem Ci zadać odnośnie do motywatora, który spowodował, że postanowiłeś podejść do tego na poważnie i zainwestować w naukę programowania. Co to było? Czy pamiętasz, z jakiego powodu powiedziałeś sobie: „OK, w końcu muszę się za to zabrać, bo inaczej nigdy nie skończę tej nauki programowania”? W programowaniu jest tak, że co roku coś się zmienia, a jeżeli Ty tracisz czas na naukę, poświęcasz na nią dwa lata, to powoduje, że za każdym razem musisz się czegoś douczyć i końca nie widać.

Tak, dokładnie poczułem w tym momencie ten sam stan, w którym byłem dwa lata temu: doszedłem do takiego momentu, w którym wiedziałem już dużo o oprogramowaniu, miałem już ogrom wiedzy, miałem ogrom umiejętności, ale nie wiedziałem, co dalej. Stwierdziłem, że jeżeli nie zrobię czegoś od razu i nie zainwestuję pieniędzy w swój rozwój, to przebranżawianie może trwać nawet i kolejne pół roku, rok albo nawet i dwa lata.

Możliwość jak najszybszego wejścia w branżę IT, jak najszybszego zaczęcia pracy (nawet za jakieś małe pieniądze, ale z możliwością dalszej nauki), po prostu bycia już programistą bardzo mnie motywowała do tego, żeby podjąć drastyczne i konkretne kroki.

 

Jak wyglądał u Ciebie proces poszukiwania pracy i rekrutacji? Może masz jakieś rady dla osób, które są w tym miejscu swojej drogi do IT?

Po ukończeniu bootcampu wróciłem od razu do Holandii i tutaj od pierwszego dnia zacząłem wysyłać swoje CV. Do tego procesu podszedłem statystycznie – wiedząc, że liczba wysłanych CV musi później skonwertować na liczbę umówionych spotkań, aż w końcu na domknięcie dealu, na dostanie swojej pierwszej pracy. Postanowiłem wysyłać swoje CV do wszystkich firm w okolicy w promieniu 50 km: „Cześć, jestem Dominik. Interesuję się programowaniem. Od zawsze pasjonowałem się tym i tym. Ukończyłem taki i taki kurs i chciałbym zacząć pracę, rozwijać się, dostać jakiegoś rodzaju staż”.

Wysłałem pięćdziesiąt CV i zostałem zaproszony na trzy spotkania rekrutacyjne. Na tych trzech spotkaniach rekrutacyjnych dowiedziałem się, czego pracodawcy oczekują. Porozmawialiśmy sobie, jakie są możliwości, i z jednego takiego spotkania dostałem swój pierwszy kontrakt.

Czyli z tego wynika, że mamy 33% szans? Wyszło na to, że wystarczy pójść na trzy spotkania. Na jednym udało się ugrać pracę, więc to całkiem dobry wynik.

Nie można się tutaj zrażać, jeśli chodzi o liczbę wysyłanych CV – często spotykam się z tym, że ktoś wysłał dziesięć CV, nie miał żadnej odpowiedzi i przestał szukać. Zraził się. Czy sądzisz, że takie podejście jest złe i nie można się poddawać?

Bądźmy realistami i mocno stąpajmy po ziemi. Ja byłem przygotowany na to, żeby wysłać nawet i trzysta CV. To było szczęście, że po pięćdziesięciu udało mi się złapać pracę. Byłem przygotowany na to, że trzeba będzie powtarzać ten proces ciągle, tak iteracyjnie.

Nawet jeśli po wysłaniu trzystu propozycji współpracy nigdzie bym się nie dostał, to korzyścią jest ogromny feedback od potencjalnych pracodawców. Dowiedziałbym się, czego oni potrzebują i czego jeszcze muszę się douczyć. Wtedy – nawet gdybym uczył się przez następne trzy miesiące czy pół roku – jeszcze raz zapukałbym do nich na skrzynkę mailową i powiedział: „Cześć, jestem Dominik. Pamiętacie, jak pół roku temu wysłałem Wam swoje CV? Bardzo zależy mi na Państwa firmie. Nauczyłem się dokładnie tego, czego potrzebowaliście. Co sądzicie o tym, żebyśmy teraz się spotkali i porozmawiali? Zobaczcie, jakim jestem człowiekiem – osobą, która chce wystartować w tej branży i zacząć współpracę”.

A jeśli chodzi o samo wysyłanie CV, to robiłeś to automatycznie – do wszystkich to samo – czy raczej starałeś się to personalizować?

Mój plan był taki, że robiłem to w tygodniowych iteracjach. W pierwszym tygodniu wybierałem najlepsze firmy, do których chciałbym się dostać, bardzo dużo czytałem na ich temat i wysyłałem bardziej spersonalizowane maile, na przykład: „Widzę, że zajmujecie się czymś takim, robicie strony internetowe, aplikacje webowe. Ja także się tym interesuję. Widzę, że macie fajny projekt. Tutaj jest moja kandydatura” i standardowa formułka.

Raczej starałem się ten mail personalizować, żeby osoba czytająca miała wrażenie, że jestem osobą, która naprawdę chce się do tej firmy dostać, a nie tylko puka i rozsyła CV na ślepo, rzuca makaronem o ścianę – może gdzieś się trafi?

Następnie jeżeli dostawałem odpowiedzi, to było to najczęściej: „Jesteś za mało doświadczoną osobą, szukamy kogoś bardziej doświadczonego” albo „Nie szukamy”. Czasami wręcz był to mail napisany w taki sposób, jakby powiedzieć komuś: „Spier***” – żebym się jeszcze ucieszył na myśl o zbliżającej się podróży.

Wystarczyło zaplanować sobie tygodniowe iteracje. Z tego, co kojarzę, to już właśnie w trzecim tygodniu udało mi się pójść na pierwsze spotkanie.

Myślę, że to jest ważna informacja dla osób, które poszukują pracy: żeby starać się wyróżnić i pokazać, że chcemy. Jeżeli będziemy wysłać takie samo CV do wszystkich, to ono po prostu przepadnie, więc pamiętajcie: nie róbcie przypadkiem czegoś takiego, że piszecie jednego maila, wrzucacie wszystkie możliwe firmy do listy mailingowej i po prostu go rozsyłacie. To raczej nie działa i w ten sposób raczej nigdzie nie zajdziecie. Zgodzisz się, Dominiku?

Tak. Nawet trzeba się po tygodniu przypomnieć, bo wysłałem także CV i od firmy nie dostałem żadnej odpowiedzi. Nastąpił więc jakby follow-up: „Hej, wysłałem Ci tydzień temu CV. Czy dostałeś go na skrzynkę mailową?”. Uzyskiwałem jeszcze 50% odpowiedzi: „Słuchaj, ale w tym momencie nie poszukujemy juniora/stażysty”. Bardzo ważną rzeczą jest, żeby się przypominać, a nie tylko raz wysłać maila. Za tydzień, jeżeli nie dostaliśmy jakiejkolwiek odpowiedzi, to przypomnieć się: „Słuchaj, wysłałem Ci CV. Co jest grane? Co masz mi do powiedzenia?”.

Myślę, że to może być pierwszy sposób sprawdzenia takiej osoby – czy chce w ogóle u nas pracować. A, nie odpiszemy mu, sprawdzimy, czy się przypomni, i wtedy dopiero zajrzymy do jego CV.

A poza tym w CV za dużo też nie było na temat pracy związanej z IT, więc trzeba było w jakiś sposób pokazać – że jest się osobą, w którą firma jest w stanie zainwestować. Gdy ja dostałem się do swojej pracy, to menadżer powiedział mi: „Słuchaj, Dominik, ja widzę, że nie masz bogatego doświadczenia związanego z tą branżą, ale widzimy w Tobie potencjał. Widzimy, że się starasz. Widzimy, że jesteś pozytywnie zakręconą osobą i właśnie takie osoby, które naukę mają w swoim DNA, widzimy u siebie w firmie”. Więc to także bardzo pomogło mi dostać swoją pierwszą pracę.

Czyli nie tylko umiejętności techniczne, ale też miękkie są bardzo istotne i warto je pokazywać – także w ten sposób.

Tak. Myślę, że aktualnie jednymi z kluczowych wartości czy kompetencji programistów będą kompetencje miękkie. Twarde skille fajnie jest mieć, ale jeżeli chodzi o pracę, współpracę z zespołem, to praca programisty polega także na pracy w grupie. Trzeba czasami porozmawiać z designerem, czasem z jakimś back-end developerem, z DevOpsem, więc bardzo duży nacisk pracodawcy kładą na umiejętności miękkie, które są jak najbardziej potrzebne.

 

Masz już 2 lata doświadczenia w pracy. Jak zmieniła się Twoja perspektywa związana z branżą IT w porównaniu do czasu, kiedy jeszcze nie byłeś jej częścią, kiedy zaczynałeś?

Zanim wszedłem do branży IT, wydawało mi się, że jest to kraina mlekiem i miodem płynąca. Spoglądałem do jeziora i widziałem tylko 20-30 cm tego, co tam jest. Te najpiękniejsze owocowe czwartki, karnety, kina, stoliki do gry w piłkarzyki – widziałem tylko malutką część tej branży. Potem, gdy wskoczyłem do tego sektora, to zauważyłem, jak bardzo poszerzony jest to obraz czy wizja życia, gdy jesteś programistą.

Wcześniej nie wyobrażałem sobie pracy, w której sam wybieram sobie godziny, w jakich chcę pracować. Pracując na przykład na magazynie, miałem co do sekundy odbijać się na zegarku: przyszedłem do pracy na 8:00, wychodzę o 16:00. Tutaj natomiast na start dostaję możliwość decydowania o swoim rytmie pracy. Jeżeli jestem nocnym Markiem albo rannym ptaszkiem, to mogę sobie zacząć pracę o godzinie 6:00, popracować osiem godzin i zakończyć. Jeżeli w jednym dniu czuję się dobrze, to mogę pracować nawet czternaście godzin, a mojego pracodawcę najmniej obchodzi, kiedy robię tę pracę, a odpowiada mu to, że dostarczam efekty tej pracy i w ciągu jednego tygodnia wypracuję czterdzieści godzin.

Mogła to być praca zdalna z domu (która w czasie covidu akurat była dość częstą rzeczą) mogłem pracować 3 dni z domu, 2 dni w biurze. To jest takie wow, gdy się wchodzi do branży IT – że jest taka możliwość pracy wtedy, kiedy mamy ochotę, wtedy, kiedy chcemy.

A czy miałeś tak od samego początku, czy dopiero po jakimś czasie, gdy już zdobyłeś doświadczenie?

Praca zdalna była spowodowana tym, że akurat był lockdown i że nas pozamykali z powodu covidu, ale też jeżeli miałem coś ważnego do załatwienia, to pracodawca nie miał nic przeciwko, żebym sobie popracował jeden dzień w domu przed komputerem i dowoził efekty pracy.

Ze swojej wiedzy jednak wiem, że na poziomie juniorskim nie jest to na początek zbyt dobre – sam dochodziłem do jakiejś ściany i brakowało mi kolegi, do którego się odwrócę: „Ej, słuchaj, mam tutaj taki problem. Mógłbyś mi powiedzieć?”. Więc nie. Ja bym raczej odradzał pracę zdalną na stanowisku juniora każdej osobie.

Na pewno na miejscu można się dużo więcej nauczyć.

Tak, można o wiele więcej się nauczyć, będąc w środowisku programistów, czując takie pozytywne flow, otwartość na inne osoby, chęć nauki. Branża IT tak naprawdę otwiera drzwi na świat, daje więcej możliwości – można sobie zdecydować, co dalej w życiu będę robił. Na pewno nie jest spowalniającym człowieka sektorem – widzę, że bardzo się rozwija, że trzeba się na bieżąco uczyć, bo jeżeli się nie uczymy, to technologia nas przegoni.

Sam byłem tego świadkiem, gdy na bootcampie programowania uczyliśmy się o metodach, np. componentWillMount(), a aktualnie teraz w Reakcie tego nie ma – są nowego rodzaju hooki. Jest więc bardzo dużo rzeczy do nauki. Gdy wchodziłem w tą branżę, nie wiedziałem, że aż tak dużo trzeba się będzie uczyć – co jest oczywiście pozytywne.

 

Jak zmieniło się Twoje życie, gdy zacząłeś pracować jako programista? Czy faktycznie jest tak pięknie, jak wszyscy wkoło mówią?

Po części tak jest. Powiem wręcz, że 95% rzeczy jest przyjemnych, choć są czasami takie rzeczy, które trzeba zrobić, dowieźć, troszeczkę jakiegoś stresu, podenerwować się, powalić głową w ścianę, ale mieć satysfakcję z tego męczenia się, z tej drogi, która prowadzi nas do rozwiązania problemu. Więc 95% pracy jest super – uśmiech na twarzy i w ogóle – ale jest też troszeczkę takich rzeczy, które dają czasami w kość i dają do myślenia: „Ej, a może by tak rzucić to wszystko i pojechać w Bieszczady?”.

Tak, wtedy chyba wystarczy cofnąć się do momentu, w którym jeszcze nie byłeś programistą. Wtedy znowu zaczynasz doceniać te rzeczy, których wcześniej nie miałeś.

Tak, dokładnie. Wcześniej byłem na magazynie i jak w biurze zrobili nam najnowszą ścianę z videotapetą i puścili nam taki magazyn, to później spoglądałem sobie w lewo: „Ej, albo tutaj zaczniesz myśleć i rozwiążesz to zadanie dzisiaj, albo wrócisz tam do magazynu”. Jest coś takiego motywującego, żeby cisnąć przed siebie, do przodu, męczyć się z tym nieprzyjemnym pięcioprocentowym bólem, ale jednak mieć satysfakcję z tego, co robimy.

 

Masz jakieś rady dla osób, które chcą zostać programistami?

Na pewno to, żeby nie demotywowały się tym, że takie drobne kroki nie dają od razu natychmiastowego efektu. Wystarczy, że każdego dnia poszerzymy chociażby 1% swojej wiedzy programistycznej, nauczymy się czegoś nowego – po roku będziemy tak naprawdę o ponad 360% mądrzejsi i lepsi, będziemy lepszymi programistami niż gdy startowaliśmy. Na pewno więc doradzałbym takim osobom drobne kroczki, systematyczną pracę – żeby się nie poddawać i żeby po prostu działać, a efekt później już przyjdzie z czasem.

To od razu mi się przypomniało, by pamiętać o tym, że to procent składany, więc to będzie nawet więcej niż 365%.

 

Dominiku, jeśli miałbyś wybrać jeden pozytywny i negatywny moment w karierze IT, który najbardziej Ci zapadł w pamięć, to co by to było?

Pozytywny – gdy dostałem telefon od swojego menedżera: „Tak, Dominik, spotkajmy się na trzeciej, decydującej rozmowie, porozmawiajmy o warunkach kontraktu”. To był taki moment w moim życiu, w którym dowiedziałem się: „Wow. Człowiek naprawdę jest w stanie się przebranżowić!”. Od stycznia minęło sześć miesięcy, a ja osiągnąłem swój cel i zobaczyłem, że ciężki wkład, duża ilość energii, którą włożyłem w te moje wszystkie trudy, siedzenie czasami po dwanaście godzin przed komputerem doprowadziły mnie do tego miejsca, w którym aktualnie jestem. Aż z tej radości podskoczyłem. I co? I byłem przez cały dzień po prostu uhahany, że udało mi się to zrobić.

To w takim razie teraz musimy przejść do negatywnego momentu. Co by to było?

A negatywny moment był chyba w pierwszych miesiącach mojej pracy, gdy zacząłem robić aplikacje, pierwszy raz pisałem kod, to doszedłem do takiego miejsca, w którym nie umiałem rozwiązać pewnej rzeczy. Męczyłem się jeden dzień sam jako junior. Wstydziłem się zapytać tego seniora po prawej, jak to rozwiązać, bo miałem poczucie, że czego to ja nie umiem. Skończyłem bootcamp, wiem wszystko. I tak się męczyłem. Potem drugi dzień – już 16 godzin. Walę głową o ścianę i mówię: „Ja tego nie umiem rozwiązać”. Szukam w Internecie, nic nie idzie.

Kolejnego dnia w połowie dniówki w końcu zapytałem tego kolegę po prawej stronie: „Wiesz co, jestem chyba za głupi. Nie potrafię tego rozwiązać”. On tak popatrzył, spojrzał w mój kod, zaczął coś tam pisać. Zastanawiałem się: „Boże, on mi tutaj tyle w tym kodzie pozmieniał, to może nie będzie działać”. Ale on pokazał mi: „Dominik, wiesz co, Ty się nie przejmuj tym, że czasami nie potrafisz czegoś zrobić. Zapytaj się mnie od razu, jak trzeba to rozwiązać, i ja Ci wtedy pomogę”.

To był więc taki negatywny motyw, takie odczucie, przeświadczenie, że nie poradzę sobie z jakimś problemem, z jakimś zadaniem, że nie jestem wystarczająco dobry, żeby rozwiązać danego rodzaju problem. A tu właśnie nie chodziło o mnie jako osobę, tylko o ilość doświadczenia, które posiadam. Teraz, patrząc z perspektywy czasu, tamto zadanie rozwikłałbym w tym momencie w trzy i pół minuty, a wcześniej zajęło mi to właśnie dwa i pół dnia. Są to więc takie negatywne, nieprzyjemne rzeczy, które się wspomina i zawsze można po nich wyciągnąć wniosek.

To też pokazuje, że warto być stacjonarnie w pracy, bo można się o coś zapytać. Wtedy człowiek się nauczy i nie będzie tracił czasu na tego typu problemy. Musi też przezwyciężyć obawę o to, że ktoś nie będzie chciał mu pomóc albo że pomyśli, że się nie nadaje.

A jest wręcz przeciwnie. Teraz z perspektywy czasu, gdy ja już te dwa lata komercyjnie popracowałem, to sam się cieszę, jeżeli jakiś junior o coś się mnie pyta. Mam taką wewnętrzną satysfakcję, że ja mu mogę pomóc, że pomogłem mu się rozwinąć. Sam teraz czuję i zauważam, że jednak warto było się pytać od samego początku. To, że teraz już 2 lata popracowałem w komercyjnym projekcie, pokazuje mi, że ja cały czas jestem juniorem, że cały czas są takie rzeczy, których nie wiem, których cały czas muszę się nauczyć, i że to, co zacząłem dwa i pół roku temu, to jest taka niekończąca się historia.

Cały czas więc będziemy się zmagać – jak będziemy czterdziestoletnimi doświadczonymi programistami, to cały czas będą takie rzeczy, w których czegoś nie będziemy umieć i trzeba się będzie zapytać innej osoby: „Ty, słuchaj, ja tego nie wiem. Mógłbyś na to spojrzeć i poradzić mi, co z tym zrobić?”.

Tak jest, zgadza się.

 

Jaką książkę poleciłbyś osobie, która chce wejść do branży IT albo już jest w tej branży? Przed spotkaniem rozmawialiśmy o Czystym kodzie, ale już mamy go na liście. Może więc poleciłbyś coś innego?

Jeżeli chodzi o polecanie książek dla osób chcących wejść do branży, to powiedziałbym, że ważniejsze jest przerobienie jakiegoś rodzaju kursów niż przeczytanie książki na sucho, bo sam czytałem książkę, na przykład JavaScript. Wzorce.

To na początek chyba ciężko.

Dokładnie, więc na początek przeczytałem tę książkę i stwierdziłem, że dała mi mało wartości, którą mogę wykorzystać na swojej drodze. Więc jedyne, co naprawdę mogę rekomendować, to właśnie ten Czysty kod, który pokazuje, jak trzeba zacząć myśleć i w jaki sposób pisać jakby prozę naszym kodem, żeby każdy z nas mógł go zrozumieć.

Zatem jeżeli chodzi o początek, to książki nie polecam. Raczej kursy i inne rzeczy, a jeśli coś już miałbym polecić, to właśnie Czysty kod i ewentualnie jakieś wzorce projektowe, czy coś o JavaScripcie.

To bardzo dziękuję Ci Dominiku za dzisiejszą rozmowę. Mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja się usłyszeć, a tymczasem: do usłyszenia.

Także serdecznie Ci dziękuję za podcast i do usłyszenia niebawem.

Dzięki.

Dzięki, na razie.

Polecana książka

JavaScript. Wzorce
Stefanov Stoyan

Słuchaj także na:

Udostępnij ten artykuł:

Polecana książka

JavaScript. Wzorce
Stefanov Stoyan

Mentoring to efektywna nauka pod okiem doświadczonej osoby, która:

  • przekazuje Ci swoją wiedzę i nadzoruje Twoje postępy w zdobywaniu umiejętności,
  • uczy Cię dobrych praktyk i wyłapuje złe nawyki,
  • wspiera Twój rozwój i zwiększa zaangażowanie w naukę.

Mam coś dla Ciebie!

W każdy piątek rozsyłam motywujący do nauki programowania newsletter!

Dodatkowo od razu otrzymasz ode mnie e-book o wartości 39 zł. To ponad 40 stron konkretów o nauce programowania i pracy w IT.

PS Zazwyczaj wysyłam 1-2 wiadomości na tydzień. Nikomu nie będę udostępniał Twojego adresu e-mail.