Uwaga! Trwają prace nad nową wersją serwisu. Mogą występować przejściowe problemy z jego funkcjonowaniem. Przepraszam za niedogodności!

⛔ Potrzebujesz wsparcia? Oceny CV? A może Code Review? ✅ Dołącz do Discorda!

Chcesz być (lepszym) programistą i lepiej zarabiać? Umów się na rozmowę - powiem Ci jak to zrobić!

Czy ubezpieczenia w IT mają sens?

Adam Radniecki, ekspert ds. ubezpieczeń, przybliży nam temat ubezpieczeń w branży IT - opowie o możliwościach oraz zagrożeniach. Rozmawiamy m.in. o tym ubezpieczeniu OC, od utraty dochodów oraz zdrowotnym.

Wybrane cytaty

Jeżeli chodzi o OC zawodowe – co ono zabezpiecza? Przede wszystkim tak zwane czyste straty finansowe, czyli ewentualne szkody, które mogłyby być spowodowane poprzez soft, przez naszą pracę (...)

Towarzystwa ubezpieczeniowe praktycznie w każdej dziedzinie ubezpieczeń, zarówno w ubezpieczeniach zdrowotnych, jak i w ubezpieczeniach zawodowych, bardzo boją się Stanów Zjednoczonych jako destynacji. (...) Myślę, że każdy z nas słyszał o co najmniej jednym takim przypadku, w którym z jakiegoś głupiego powodu została naliczona szkoda w wartości wielu milionów.

I od razu haczyk – takie ubezpieczenie (od utraty dochodu - red.) nie będzie nas chronić przed zwolnieniami. To jest ubezpieczenie, które będzie nas zabezpieczać przed utratą płynności wtedy, kiedy zdarzy nam się choroba albo ulegniemy wypadkowi. Tak, że to jest zasadnicza różnica.

Ubezpieczenie od utraty dochodu zapewni nam bieżącą płynność, czyli chorując nie będziemy czuć tego, że chorujemy finansowo – to znaczy, że dostaniemy takie środki, które pozwolą nam zapłacić bieżące rachunki. Jednak niestety, gdy chorujemy, potrzebna jest cała masa pieniędzy na to, żeby się leczyć. I tutaj najczęściej przychodzi z pomocą ubezpieczenie zdrowotne, które wypłaca pieniądze albo kryje koszty leczenia chorób czy spraw wypadkowych.

Poruszane tematy

Gość: Adam Radniecki – kim jest i czym się zajmuje
Czy możesz się przedstawić i powiedzieć, co łączy Cię z branżą IT?

Najpopularniejsze ubezpieczenia w branży IT
Jakie ubezpieczenia są najpopularniejsze w branży IT?

Czym jest OC zawodowe i czego nas chroni
Czym jest OC zawodowe? Od czego chroni?

Proces obsługi ubezpieczenia OC
Jak wygląda proces obsługi ubezpieczenia OC?

Jak działa ubezpieczenie od utraty dochodu
Jak działa ubezpieczenie od utraty dochodu?

Proces wypłaty ubezpieczenia od utraty dochodu
Jak wygląda proces wypłaty ubezpieczenia od utraty dochodu?

Wpływ form zatrudniania i rozliczania się na ubezpieczenie
W naszej branży istnieje wiele form zatrudniania (B2B, UoP) oraz rozliczania się z fiskusem (ryczałt, IP Box). Czy to wpływa na rodzaj i koszt ubezpieczenia?

Ubezpieczenie wymagane przy pracy dla zagranicznych korporacji
Pracując dla zagranicznej korporacji (np. w USA) jest wymagane ubezpieczenie. Czy możesz nam przybliżyć ten temat? Czy jest to OC, o którym rozmawialiśmy wcześniej?

Wyłączenia odpowiedzialności w branży IT
Wyłączenia odpowiedzialności - czym są i na co powinni uważać przede wszystkim pracownicy branży IT?

Jak wybrać odpowiedniego ubezpieczyciela
Czym najlepiej kierować się przy wyborze ubezpieczyciela? Jakie czynniki warto wziąć pod uwagę?

Dlaczego multiagencja będzie lepsza od oferty konkretnego ubezpieczyciela
Dlaczego multiagencja specjalizująca się w branży IT będzie lepsza od np. oferty konkretnego ubezpieczyciela?

Polecana książka o ubezpieczeniach
Jaką książkę polecisz osobom, które chcą lepiej zrozumieć świat ubezpieczeń?

Adam Radniecki – kontakt
Gdzie możemy Cię znaleźć w sieci?

Polecana książka

➡ Morgan Housel, Psychologia pieniędzy. Ponadczasowe lekcje o bogactwie, chciwości i szczęściu

Kontakt do gościa

➡ Facebook: www.facebook.com/startlife.adam.radniecki

➡ LinkedIn: www.linkedin.com/in/adam-radniecki-startlife/

Transkrypcja

Dziś moim gościem jest Adam Radniecki.   opowie nam o najczęściej wybieranych ubezpieczeniach w branży IT i o tym, czy warto się nimi zainteresować. Adamie, dziękuję, że przyjąłeś moje zaproszenie na rozmowę.

Dziękuję – bardzo mi miło, że zostałem zaproszony. Chciałbym też przywitać twoich słuchaczy.

 

Adamie, zacznijmy od twojej osoby – powiedz nam, czym się zajmujesz i co łączy cię z branżą IT?

Zajmuję się ubezpieczeniami. Specjalizuję się w ubezpieczeniach dla branży IT. Tak naprawdę na rynku ubezpieczeniowym działam od 2008 roku, czyli już sporo, bo kilkanaście lat. Początkowo działałem tylko na rynku ubezpieczeń życiowo-zdrowotnych. Obecnie specjalizuję się w ubezpieczeniach dla programistów, dla branży IT. Przepraszam za uproszczenie jeśli chodzi o słowo programiści, bo mam świadomość, że branża IT to wiele zawodów i stanowisk, natomiast trzeba jakoś opisać tę branżę i czasami programiści są najbardziej domyślnym zawodem, chyba że masz jakiś pomysł na to, żeby ich lepiej wszystkich zebrać i opisać tę branżę?

Jest OK – jest tyle profesji i ciągle powstają nowe, że trudno tak jednoznacznie określić wszystkich, więc myślę, że możemy przy tym spokojnie zostać. Każdy chyba wie, o co chodzi.

Coś, czym na pewno mogę się pochwalić jest to, że nasza firma jest członkiem MDRT – elitarnej organizacji zrzeszającej 1% najlepszych agentów na świecie. Organizacja ta powstała w 1927 roku, czyli ma naprawdę dużą historię. Co ważne, aby dostać się do tej amerykańskiej organizacji trzeba zasłużyć jakością obsługi, produkcją. To nie jest organizacja, której członkostwo można kupić. Wracając do ubezpieczeń, tak jak mówiłem, z branżą IT związałem się 5 lat temu. Początkowo sprzedawałem głównie ubezpieczenia zdrowotne, ale po jakimś pół roku zorientowałem się, że w branży jest dosyć duży problem, a mianowicie, na rynku nie ma osób zajmujących się profesjonalnie ubezpieczeniami zawodowymi dla branży IT. Pomijając już to, że był ogromny kłopot z tym, że na rynku nie było tego typu produktów, ale też zupełnie nie było osób, które mogłyby się takim ubezpieczeniami zająć i mogłyby pomóc programistom czy przedsiębiorcom z branży IT wykupić takie ubezpieczenie. Postanowiłem, że skoro był problem, to warto spróbować go rozwiązać. Obecnie kompleksowo ubezpieczam głównie przedsiębiorców, głównie jednoosobowe działalności gospodarcze prowadzące działalność właśnie w branży IT.

Może od razu troszkę tutaj dopowiem, żeby było wiadomo, że czymś innym jest OC zawodowe, a czymś innym OC związane z działalnością (pewnie jeszcze o tym potem powiemy), żeby nie było, że ktoś już na tym etapie pomyśli sobie: co oni mówią skoro ja to mam?

Oczywiście wielu przedsiębiorców ma ubezpieczenie tego typu, natomiast myślę, że rzeczywiście fajnie by było, żebyśmy opowiedzieli później o podstawowej różnicy między OC działalności gospodarczej i OC zawodowym. To jest bardzo ważna wiedza, żeby to rozgraniczyć.

 

To może zaczniemy od powiedzenia, jakie ubezpieczenia są najpopularniejsze w branży IT? Wspomniałeś już o nich, ale może sklasyfikujmy je i powiedzmy trochę więcej na ich temat, a potem przejdziemy do szczegółów.

Oczywiście przedsiębiorcy najczęściej pytają o OC zawodowe ze względu na to, że jest ono bardzo często wymagane w kontraktach podpisywanych z krajami typu Wielka Brytania – można powiedzieć, że tam jest to standardem. Pytają również o ubezpieczenia od utraty dochodu czy ubezpieczenia zdrowotne, bo jest takie kompleksowe zabezpieczenie – rzeczywiście, działalność gospodarcza, nasza działalność i my jesteśmy właściwie zabezpieczeni.

Jeżeli chodzi o OC zawodowe – co ono zabezpiecza? Przede wszystkim tak zwane czyste straty finansowe, czyli ewentualne szkody, które mogłyby być spowodowane poprzez soft, przez naszą pracę i poprzez komputer, czyli nie zabezpiecza szkód majątkowych i osobowych, natomiast zabezpiecza te szkody finansowe, które mogłyby być naszym udziałem, jeżeli, krótko mówiąc, „nabroilibyśmy” przy jakimś programie.

Kiedy najczęściej klienci są zainteresowani takim ubezpieczeniem? Tak jak wcześniej wspomniałem, takim głównym momentem, w którym branża IT jest zainteresowana ubezpieczeniami, jest założenie własnej działalności gospodarczej i podpisany kontrakt na B2B – wtedy kiedy coraz więcej firm zatrudniających programistów czy przedsiębiorców branży IT na B2B wymaga takiego zabezpieczenia. W Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii jest to już można powiedzieć praktycznie standard. Dodatkowo przedsiębiorcy mają świadomość tego, że zabezpieczenie jakie daje etat ma się nijak do zabezpieczenia jakie mamy na działalności gospodarczej, więc jest też tutaj dosyć duże pole manewru w kontekście zabezpieczeń zdrowotnych.

Jeśli chodzi o ubezpieczenia, może od razu zapytam – bo wspomniałeś o tym B2B albo po prostu o umowie o pracę – czy jest tutaj jakaś różnica w ubezpieczeniu? Czy w ogóle będąc na umowie o pracę warto myśleć o OC zawodowym? Czy to ma sens i czy ludzie się ubezpieczają? Czy jest to inny temat i mamy tu przepisy związane z umową o pracę i w ogóle tego nie trzeba robić?

Powiem w ten sposób: jeżeli chodzi o zabezpieczenie na umowie o pracę – mamy przepisy, które nas chronią i, z tego co pamiętam, jesteśmy odpowiedzialni za swoją pracę do trzech wynagrodzeń (nie chciałbym wprowadzać w błąd, ale wydaje mi się, że jest to rzeczywiście do trzech wynagrodzeń), więc osoby zatrudnione na etacie raczej bardzo rzadko interesują się takim ubezpieczeniem. Chociaż miałem w tym roku jednego klienta, który chciał się w ten sposób zabezpieczyć. Niestety towarzystwa ubezpieczeniowe w większości nie przewidują w ogóle takiej możliwości. Dla innych form zatrudnienia – tak, natomiast przy umowie o pracę raczej nie słyszałem o OC zawodowym. Nie mówię, że nie ma takiego ubezpieczenia, ale nie słyszałem, żeby była możliwość wykupienia takiego ubezpieczenia.

OK, a jeśli chodzi o popularność ubezpieczeń zdrowotnych czy od utraty dochodu – oceniasz, że są one bardziej popularne niż OC zawodowe?

Ja myślę, że tak po 50 procent. Bardzo często zdarza się, że klient, który trafia do nas z powodu jednego produktu, który go zainteresował albo którego poszukiwał w internecie, kupuje drugi, a czasami nawet trzeci produkt jednocześnie, bo są to najczęściej osoby, które właśnie założyły działalność gospodarczą, mają świadomość tego, że te zagrożenia związane z działalnością są zupełnie inne niż zagrożenia na etacie: mają np. wymóg związany z OC zawodowym. Gdy jednak rozmawiamy o OC zawodowym, to nagle okazuje się, że jeżeli OC zawodowe ma chronić firmę przedsiębiorcy wtedy, kiedy popełni błąd, to przydałoby się jeszcze ubezpieczenie na wypadek sytuacji, w której jeżeli zachoruje albo ulegnie wypadkowi, to żeby jego firma też jakoś przetrwała – bo na B2B najczęściej nagle okazuje się, że nie mamy z czego zapłacić rachunków i wtedy z pomocą może przyjść ubezpieczenie utraty dochodu, czy ubezpieczenie zdrowotne.

 

OK, może zanim przejdziemy do szczegółów tych ubezpieczeń, zostańmy przy OC zawodowym – czy mógłbyś konkretnie powiedzieć od czego ono chroni? Opowiedziałeś już o tym pokrótce – może rozwiniemy ten temat?

Tak jak wspominałem wcześniej, OC zawodowe chroni przede wszystkim przed czystymi stratami finansowymi. Co to oznacza? Wtedy, kiedy wskutek naszego błędu kontrahent, z którym współpracujemy poniesie fizycznie uszczerbek finansowy. Co to może być? Na przykład sklep internetowy zacznie naliczać dodatkowy rabat bez świadomości kontrahenta, z którym współpracujemy. Wiadomo, że ten błąd potrafi się zdarzyć. Zresztą wszystkie błędy w branży IT zdarzają się stosunkowo rzadko, szczególnie na jednoosobowej działalności gospodarczej. Nie można zaprzeczyć, że to nie jest jakaś bardzo częsta grupa ryzyk. Jest natomiast jeden problem: te szkody bardzo łatwo się skalują. Jeżeli porównamy sobie inną branżę, np. budowlaną, to młotek, który upada z rusztowania, upadnie tylko na jedną osobę/jeden samochód i wyrządzi jedną policzalną szkodę. Natomiast błąd w kodzie programisty, który z Wrocławia pracuje jako jednoosobowa działalność gospodarcza ze swojego domu i współpracuje z bankiem w Wielkiej Brytanii, może spowodować to, że np. ze wszystkich bankomatów w Wielkiej Brytanii klienci dostaną o 10 dolarów, czy 10 funtów więcej. Tutaj, ta szkoda może więc od razu pójść w miliony. A trzeba pamiętać, że najczęściej przedsiębiorcy w branży prowadzą JDG, czyli odpowiadają całym swoim majątkiem – jest więc to tutaj kluczowe.

Przechodzimy teraz płynnie do różnicy między OC zawodowym a OC działalności gospodarczej. Naprawdę bardzo często zdarza się, że jeżeli przedsiębiorca branży IT mówi, że ma ubezpieczenie, to ma on OC działalności gospodarczej, a nie OC zawodowe. Czym to się różni? Bardzo łatwo można to odróżnić wtedy, gdy agent pyta o dane dotyczące OC działalności gospodarczej/OC zawodowego. Jeśli agent zapytał nas o kody PKD działalności, to na 99% pytał nas o OC działalności gospodarczej, a nie OC zawodowe. OC zawodowe chroni nas przed szkodami w mieniu i osobie. Jaki może być przykład takiej szkody? Powiedzmy, że prowadzimy przedsiębiorstwo, gdzie mamy już wynajęte biuro, przychodzi do nas klient i poślizgnął się on na mokrej podłodze, uszkodził sobie rękę, rozbił laptopa – czyli spowodowane zostały szkody w mieniu, bo laptop, i w osobie, bo złamana ręka. Wtedy ochroni nas OC działalności gospodarczej, a nie OC zawodowe. W OC zawodowym szkody te są najczęściej wyłączone. Myślę jednak, że zgodzicie się tutaj, że tego rodzaju szkody są mało prawdopodobne w branży IT, gdzie swoją działalność prowadzimy najczęściej z domu albo z biurka gdzieś w firmie. Powodujemy wtedy raczej czyste straty finansowe, czyli te szkody, które związane są z OC zawodowym.

O jakie ryzyka można rozszerzyć takie ubezpieczenie? Można je rozszerzyć o ryzyka Cyber i RODO. Są to dosyć popularne ryzyka, o które klienci pytają dosyć często. Przed czym one chronią? Ryzyka Cyber chronią przede wszystkim przed atakami związanymi z atakiem hakerskim na sprzęt, na komputer. Natomiast RODO chroni nas przed ewentualnymi karami, które możemy ponieść wskutek wycieku danych.

To od razu zapytałbym o dwie rzeczy. Jak bardzo te rozszerzenia zwiększają cenę takiej polisy – czy jest to np. dwukrotność albo połowa tej ceny? Czy jesteś w stanie nam powiedzieć, jaka jest różnica?

Ciężko jest to powiedzieć ze względu na to, że na różnych produktach one inaczej wpływają na cenę. W zależności od firmy to może być zupełnie inna cena, ale jest to raczej forma dodatku do składki, niż jakiejś głównej ceny. Można więc uprościć, że będzie to zwiększało składkę od 10% do 20%.

A jeśli chodzi o taki Cyber – czy np. chroni to nas przed taką sytuacją: mamy komputer, na którym implementujemy sobie jakieś rozwiązanie. Powiedzmy, że pracowaliśmy nad tym już dwa dni i nagle pojawia się wirus, zablokował nam komputer i nie mamy do tego dostępu. I wtedy mając ten dodatek Cyber, jesteśmy w stanie sfinansować sobie odzyskanie tych danych albo przywrócić stan do takiego, żebyśmy mogli dalej pracować?

I tak, i nie. Znowu, w zależności od produktu – jest kilka towarzystw, które to robią, więc nie chciałbym odpowiadać zero-jedynkowo, bo to znowu zależy od produktu. Tutaj ważna rzecz, abyśmy mieli świadomość: ubezpieczenie cyber chroni nas przed danymi, które znajdują się w naszej sieci. Jeżeli działamy na sieci udostępnionej przez klienta, to klient odpowiada za jakość tej sieci. Oczywiście, gdybyśmy przyczynili się do takiej szkody, to wypłata byłaby prawdopodobnie z głównej opcji z OC zawodowego. Samo ubezpieczenie cyber chroni natomiast sprzęt, na którym bezpośrednio pracujemy.

To już chyba trochę pokazuje, jakie to wszystko zawiłe, bo znowu pojawiło mi się kolejne pytanie. A co jeżeli sprzęt nie jest nasz, tylko dostaliśmy go od naszego pracodawcy?

Dokładnie. Teraz pytanie, kto jest odpowiedzialny za back-upy i tego typu rzeczy? Znowu, w zależności od tego, gdzie powstał błąd, gdzie powstała wina – kto inny będzie odpowiedzialny. Już pomijam to, że jeżeli sprzęt został udostępniony od pracodawcy, to powinniśmy zastanowić się, czy nie powinno być wykupione OC działalności gospodarczej, bo sprzęt jest szkodą fizyczną, więc OC działalności gospodarczej, a nie OC zawodowe. Czasami zdarza się, że jeżeli klienci mają udostępniony sprzęt większej wartości, uzupełniają sobie takie ubezpieczenie poprzez OC zawodowe.

 

OK, to jeszcze chciałbym zapytać o to, jak wygląda taki proces związany z OC zawodowym? Okazuje się, że np. nasz kontrahent powiedział, że pojawiła się przez nas jakaś szkoda – czy już na tym etapie zgłaszamy się do ciebie i temat przejmuje firma ubezpieczająca, czy musi być jakiś etap np. sąd itd. i dopiero jak mamy jakiś wyrok, to dopiero wtedy idzie to do firmy ubezpieczeniowej?

Przede wszystkim, posiadając takie ubezpieczenia, musimy mieć świadomość, że naszym obowiązkiem jest zgłoszenie szkody jak najszybciej. Nawet czasami, w warunkach ogólnych są zapisy 7-14 dni od momentu, kiedy kontrahent dowiedział się o szkodzie. Dlaczego? Dlatego, że przy szkodach tego typu, myślę, że np. przy atakach hakerskich nie ma wątpliwości – wszyscy zrozumiemy dlaczego – po dwóch tygodniach nie będzie już w ogóle czego zbierać, więc jak najszybciej musimy powiadomić towarzystwo.

Jeżeli chodzi o sam proces – ja zawsze namawiam, żeby klient najpierw dzwonił do nas. Po pierwsze, ze względu na to, że mamy większe doświadczenie, jesteśmy w stanie podpowiedzieć co, kiedy, do kogo, na jaki adres mailowy, czasami możemy bezpośrednio poprowadzić szkodę. To są takie kluczowe momenty, w których warto podpowiedzieć czasami jedno zdanie, które spowoduje, że ten proces ewentualnej wypłaty przejdzie gładko, bezproblemowo i przede wszystkim szybko. Tutaj jest to więc kluczowe, ale tak jak powiedziałem – ja zawsze namawiam klientów do kontaktu najpierw z nami i oczywiście z towarzystwem ubezpieczeniowym jak najszybciej, bo czas jest tutaj kluczowy.

Czyli jeżeli dobrze zrozumiałem, OC zawodowe w zasadzie zdejmuje z nas bardzo dużo stresu, bo my przekazujemy temat dalej i teoretycznie nie musimy się martwić, bo temat załatwiać będą już prawnicy. Dobrze rozumiem?

Są dwa aspekty. Na pewno to po prostu zabezpiecza naszą głowę przed tym, że nie tylko my jesteśmy zostawieni z problemem. Dodatkowo uważam, że jednym z takich większych benefitów tego, że posiadamy takie ubezpieczenie, niekoniecznie jest sama suma ubezpieczenia i zabezpieczenie w ten sposób, że nie będziemy płacić kary. Natomiast bardzo dużym benefitem posiadania takiego produktu jest to, że jeżeli ktoś ma nam wytoczyć jakiś proces sądowy i ma przed sobą, jako duża firma, jednoosobową działalność gospodarczą, to nie musi się nawet zastanawiać. Natomiast jeżeli ma jednoosobową działalność gospodarczą, z którą kontaktuje się towarzystwo ubezpieczeniowe znające procesy, procedury i mające sztab prawników od ewentualnych konsultacji na temat szkody, to ta firma musi się dwa razy zastanowić, czy taki proces im się opłaca. Tutaj też jest więc jakieś dodatkowe zabezpieczenie. Posiadając takie ubezpieczenie, będziemy się po prostu czuć pewni w momencie szkody.

To brzmi bardzo przekonująco. To powiedz nam jeszcze proszę, czy powinniśmy wiedzieć coś jeszcze na temat ubezpieczenia OC, np. jak wygląda proces albo w ogóle podpisanie takiej umowy – mógłbyś dodać coś więcej?

Jeżeli chodzi o sam proces, staramy się, żeby był to proces maksymalnie uproszczony dla klienta, online'owy. Najfajniej by było, żeby było to na jedno kliknięcie. Natomiast z naszego doświadczenia uważamy, że ubezpieczenie na jedno kliknięcie, czyli na stronie internetowej, może da się załatwić, ale niekoniecznie jest to najlepszy sposób. Dlaczego? Dlatego, że do wystawienia takiej polisy potrzebna jest wiedza dwóch stron. Po pierwsze wiedza klienta o jego firmie, bo w zależności od tego, czym on się zajmuje, jaką ma wielkość firmy, czy zatrudnia pracowników, w jakiej branży działa, to ubezpieczenie powinno być zupełnie inne w zależności od tego, czego wymaga kontrahent (bo czasami są zapisy kontraktowe, które mają konkretne wymagania), ale trzeba też mieć wiedzę o danych produktach. Czyli tak naprawdę musi się tutaj spotkać wiedza przedsiębiorcy IT z agentem, który zna produkty i wie, które produkty można wykupić.

Nasz proces wygląda w ten sposób, że w momencie, w którym klient decyduje się: tak chciałbym z wami rozmawiać dalej o ubezpieczeniu zawodowym, wypełnia on formularz kontaktowy, kontaktujemy się z nim telefonicznie. Rozmowa trwa najczęściej 5 do 10 minut. Zbieramy te pytania dotyczące ubezpieczenia, na które odpowiedzi musimy znać tzn. pytania dotyczące tego czy klient porusza się w jakichś konkretnych branżach, które są branżami bardziej ryzykownymi (bo to np. może ograniczyć pole manewru w kontekście produktów), jaki rodzaj działalności wykonuje, czym się zajmuje, jaki jest obrót przedsiębiorstwa – to są takie informacje, które musimy znać, żeby wiedzieć które towarzystwo jesteśmy w stanie przedstawić z ofertą. Natomiast cały dalszy proces przebiega całkowicie online. Czyli klient na początku dostaje oferty, można powiedzieć, na szablonie, bez jego danych, żeby nie karmić wszystkich trzech towarzystw ubezpieczeniowych jego danymi. Dopiero gdy klient zdecyduje się na podpisanie umowy z tym towarzystwem, to telefonicznie albo w ramach spotkania online spisujemy wniosek, wystawiamy polisę i potem jest to już raczej tylko kliknięcie i opłacenie składki. Tak proces wygląda w skrócie.

 

A czy są jakieś wyłączenia związane z ubezpieczeniem OC albo jakieś elementy, na które warto zwrócić uwagę w czasie wyboru takiego ubezpieczenia?

Na pewno jest kilka wyłączeń. Po pierwsze, to, co już wielokrotnie wspominałem – wyłączenia mienia i szkód osobowych, czyli ta różnica między OC zawodowym i OC działalności gospodarczej. Zdarzają się sytuacje, że to wyłączenie jest dla klienta kluczowe np. gdyby klient współpracował w ramach wsparcia IT np. z firmą produkcyjną branży automotive. Może zdarzyć się tam sytuacja, w której klient przez soft wykona jakąś szkodę, ale może też być sytuacja, w której fizycznie, na linii produkcyjnej upuści on coś, coś złamie itd. Także tutaj warto mieć świadomość tych wyłączeń w kontekście OC zawodowego.

Takim wyłączeniem, które jest dosyć ważne i ciekawe i myślę, że warto je wyjaśnić trochę szerzej, są kary umowne, bo najczęściej klienci pytają o kary umowne, bo chciałbym zabezpieczyć się właśnie przed tym. W tej kwestii mogę odpowiedzieć: i tak i nie. W towarzystwach ubezpieczeniowych kary umowne co do zasady są wyłączone z ochrony, ale to nie jest do końca tak, że nie dostaniemy wypłaty. Co to oznacza? I tu bym chciał użyć przykładu branży automotive, bo chyba najłatwiej to przedstawić w ten sposób: załóżmy, że przedsiębiorca podpisał umowę z firmą produkującą samochody i jest ona na tyle słaba, że jeżeli spóźni się do pracy 15 minut, to firma naliczy 10 milionów kary. I teraz co do zasady, taka kara nie będzie wypłacana, bo mogłaby być sytuacja (i tutaj towarzystwa ubezpieczone są nawet chronione przez kodeks cywilny), że kontrahenci dogadują się co do tego, że ja się spóźnię 15 minut, naliczą 10 milionów kary, towarzystwo wypłaci wam pieniądze, a wypłatą się podzielimy. Co do zasady, taka kara nie będzie wypłacana. Natomiast to nie znaczy, że nie będziemy mieli wypłaty. Jeżeli wskutek tego spóźnienia firma produkcyjna nie wyprodukuje np. pięciu aut i w związku z tym poniesie szkodę na poziomie miliona złotych, czy miliona dolarów, bo nie wyprodukowała tych aut, to powstaną tak zwane czyste straty finansowe i wtedy jak najbardziej będzie wypłata, więc tutaj taki dosyć ważny szczegół, żeby to zrozumieć. Oczywiście mówię bardzo ogólnie, bo w zależności od towarzystwa, w zależności od warunków ogólnych bywa różnie, ale w ogóle myślę, że warto, żeby przedsiębiorcy z branży IT mieli tego świadomość.

To może jeszcze dopytam – czyli jeżeli dobrze rozumiem, jeżeli mamy umowę, to lepiej, żeby w umowie było napisane, że odpowiadamy za szkodę w jakimś sensie, ale żeby nie było tam słowa kary umowne, bo to może nam utrudnić odebranie pieniędzy od ubezpieczyciela, ale nie możemy bać się tego, że jeżeli pojawi się jakaś strata, to ubezpieczyciel to pokryje, więc warto o tym pamiętać?

Myślę, że pytanie, które zadałeś jest bardziej pytaniem do prawnika zajmującego się spisywaniem samych umów i wiem, że w branży IT już tacy prawnicy są. Bardziej powiedziałbym w ten sposób: niezależnie od tego jakie słowa będą zawarte w samej umowie – jeśli kontrahent powie, że w sumie to on uważa, że firma na B2B, która zrobiła tę szkodę, powinna zapłacić milion złotych, to takie coś nie będzie wypłacone, natomiast będą wypłacane realne straty, które on poniósł – w uproszczeniu można to tak zrozumieć.

OK, jasne. To jeśli wspomnieliśmy trochę o zagranicy – co np. ze Stanami Zjednoczonymi? Często zagraniczne korporacje wymagają od nas ubezpieczenia – już teraz wiemy, że jest to ubezpieczenie zawodowe. Czy jest to to samo, o czym rozmawialiśmy przed chwilą, czy jednak ze Stanami jest całkiem inaczej? Czy mógłbyś nam tutaj podpowiedzieć, co w takiej sytuacji?

Jest to to samo, w tym sensie, że ubezpieczenie powinno być praktycznie takie samo, natomiast jest zupełnie inaczej ze względu na to, że jest to bardzo duży problem ubezpieczeniowy. Towarzystwa ubezpieczeniowe praktycznie w każdej dziedzinie ubezpieczeń, zarówno w ubezpieczeniach zdrowotnych, jak i w ubezpieczeniach zawodowych, bardzo boją się Stanów Zjednoczonych jako destynacji. Wynika to po prostu z prawodawstwa w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że każdy z nas słyszał o co najmniej jednym takim przypadku, w którym z jakiegoś głupiego powodu została naliczona szkoda w wartości wielu milionów. I tutaj muszę powiedzieć, że w Polsce w kontekście ubezpieczeń zawodowych dla IT stanowi to bardzo duży problem i niestety zdarza mi się po jednym telefonie odesłać klienta z przykrą informacją, że ja nie mam pomysłu jak takie ubezpieczenie dla niego wykonać, ponieważ jeżeli nasze przychody ze Stanów Zjednoczonych wynoszą powyżej 50% całości przychodów, to najczęściej towarzystwa ubezpieczeniowe odmawiają wykonania takiego ubezpieczenia. Oczywiście, żeby nie podniosły się głosy, że a ja mam takie ubezpieczenie itd. – oczywiście w każdym towarzystwie w ramach indywidualnej oceny, za wysoką składkę, w przypadku dużej firmy – pewnie jest to możliwe, ale w mojej ocenie najczęściej jest tak, że towarzystwo przy zapytaniu: kontrahent ze Stanów Zjednoczonych, powyżej 50% przychodów – zdarza się, że mieli temat półtora miesiąca, po czym dostajemy odmowę. Tutaj rzeczywiście jest spory problem.

Natomiast myślę, że ważna uwaga: nie zawsze współpraca z USA to współpraca z USA. Co przez to rozumiem? Jeżeli podpisaliśmy umowę bezpośrednio ze Stanami Zjednoczonymi, to tak, współpracujemy ze Stanami Zjednoczonymi. Natomiast jeżeli podpisaliśmy umowę z polskim pośrednikiem i wykonujemy pracę dla Stanów Zjednoczonych, to zgodnie z umową, sądem właściwym najprawdopodobniej będzie Polska. Tutaj tak naprawdę te Stany nie będą stanowić przeszkody, bo jeżeli nabroimy, to ewentualna szkoda przyjdzie do sądu w Polsce, a to jest już zupełnie inna sprawa. Myślę, że tutaj warto więc, żebyśmy przede wszystkim sprawdzili, czy mamy w ogóle w umowie zapis, jaki sąd jest sądem właściwym. A druga sprawa – jeżeli mamy umowę podpisaną przez polskiego pośrednika czy pośrednika z Unii Europejskiej, to sytuacja może być dużo lepsza.

To może jeszcze dopowiem, bo rozmawialiśmy na ten temat przed nagraniem, że są osoby, które mają takie ubezpieczenie, ale może się okazać, że jest ono nie takie, jak trzeba – nie mają ubezpieczenia zawodowego, tylko ubezpieczenie związane z przedsiębiorstwem, a jest to trochę co innego. Udało się przejść proces, ale to nie znaczy, że jesteśmy chronieni, tak?

Tak. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których (znowu przepraszam za uproszczenie) programista chce podpisać kontrakt i potrzebuje on ubezpieczenia. Jest tak skoncentrowany na tym, żeby podpisać ten kontrakt, że niespecjalnie wierzy, że szkoda się wydarzy – potrzebuje papier. I rzeczywiście OC działalności gospodarczej może być takim papierem, które czasami przechodzi, bo proszę mi wierzyć, że czasami nawet działy prawne dużych korporacji wpisują takie umowy, w których widać, że nie mają dużego pojęcia o samych ubezpieczeniach, widać to po samych wymogach i OC działalności gospodarczej może tu przejść. Pytanie, czy na jednoosobowej działalności gospodarczej chcemy odpowiadać całym swoim majątkiem za szkodę, która przyjdzie ze Stanów Zjednoczonych, bo ja na pewno bym nie chciał.

Patrząc po tym, jakie są tam kwoty, myślę, że nikt by nie chciał.

 

To może zostawmy temat ubezpieczeń OC, bo dużo już o nich powiedzieliśmy. Chciałbym teraz przejść do tematu ubezpieczeń od utraty dochodu, bo mam wrażenie, że ostatnimi czasy w branży IT dużo osób może być zainteresowana takim ubezpieczeniem, bo słyszymy o dużej ilości zwolnień. Powiedzmy sobie coś więcej o ubezpieczeniu tego typu.

I od razu haczyk – takie ubezpieczenie nie będzie nas chronić przed zwolnieniami. To jest ubezpieczenie, które będzie nas zabezpieczać przed utratą płynności wtedy, kiedy zdarzy nam się choroba albo ulegniemy wypadkowi. Tak, że to jest zasadnicza różnica. Trzeba o tym pamiętać, że to ubezpieczenie nie chroni nas przed utratą pracy i, w mojej ocenie, na polskim rynku nie ma i w długim terminie chyba nie będzie uczciwego produktu chroniącego nas przed utratą pracy. Dlaczego tak uważam? Dlatego, że z utratą pracy (może to nieszczęśliwe porównanie, ale zaryzykuję i powiem) jest trochę jak z narodzinami dziecka: 9 miesięcy przed raczej wiemy, że coś się święci – dziecko się urodzi. Bardzo często jest tak, że ktoś, kto ma zostać zwolniony, też nie dowiaduje się o tym z dnia na dzień. Nawet jeżeli dowiedział się o tym z dnia na dzień, to najprawdopodobniej w firmie już od jakiegoś czasu nie działo się dobrze. Dlatego towarzystwa ubezpieczeniowe boją się, że powstałaby tzw. negatywna selekcja: takie ubezpieczenie kupowałyby tylko osoby, które wiedzą, że w firmie dzieje się źle i wiedzą, że za trzy miesiące będą zwolnione.

Znam ubezpieczenia od utraty pracy na rynku np. te sprzedawane przez banki pod kredyt w ubezpieczeniach niezdolności do pracy i utraty pracy z powodu zwolnienia, ale jak wczytamy się w warunki ogólne, to bardzo często jest tam zapis, że np. musimy być zwolnieni w ramach zwolnień grupowych. Ja nie znam zbyt wielu osób, które zostały zwolnione w ramach zwolnień grupowych – tak że tutaj jestem raczej zwolennikiem tego, żeby pomyśleć o sprawach ewentualnych zabezpieczeń wskutek wypadku i choroby. Zresztą może to już nie te czasy, ale jeszcze kilka lat temu zawsze powtarzałem, że najlepszym zabezpieczeniem od utraty pracy dla programisty jest LinkedIn – nie wiem, czy nadal tak jest, że jeżeli mamy dobre kwalifikacje, to w tej branży szukamy pracy najdalej dwa tygodnie. Rynek się trochę zmienił, więc może jest już inaczej.

Na pewno jest to pierwsza apteczka, ale czy faktycznie coś, co nas wyleczy w 100 procentach to zależy od tej rany.

Pewnie zależy to też od niszy, którą obsługujemy itd., bo myślę, że w AI programiści nie mają na razie problemu z pracą. Wracając do samej sprawy ubezpieczenia utraty dochodu – jest rozwiązanie towarzystwa Leadenhall – niestety, w tej chwili, jedyny produkt na rynku, który obsługuje branżę IT. Jeszcze do niedawna działał produkt firmy Generali, to był Control Safe, natomiast on w mojej ocenie był na tyle skomplikowany, że się nie sprzedawał. Natomiast jeżeli chodzi o ubezpieczenie utraty dochodu towarzystwa Leadenhall – działa ono w ten sposób, że najpierw przedsiębiorca musi wybrać sumę ubezpieczenia, która ma stanowić takie miesięczne wynagrodzenie, np. 10 tysięcy złotych. Jak zachorujemy, to towarzystwo może wypłacać takie świadczenie maksymalnie do 24 miesięcy, gdyby choroba trwała tak długo. Całkiem sporo.

Natomiast myślę, że warto tutaj opowiedzieć o jednym punkcie, bez którego ja nie zaczynam żadnej rozmowy – jest to kluczowe, żebyśmy mieli świadomość, jak działa ubezpieczenie. To nie jest rozwiązanie, które załatwi nam problem typu grypa, czyli takich tygodniowych chorób, ponieważ jest tam tzw. okres wyczekiwania. Wynosi on 14 dni w sprawach wypadkowych i 21 dni w sprawach chorobowych. Bez wątpienia lepiej by było, żeby Leadenhall wypłacał ubezpieczenie od pierwszego dnia, natomiast takich chorób tygodniowych jest cała masa, więc skutkowałoby to na pewno kilkukrotnym zwiększeniem składki.

Tutaj dopytałbym o jedną rzecz – po 14 czy 21 dniach wypłacane jest odszkodowanie za te 14/21 dni, czy dopiero od tego momentu liczy się odszkodowanie?

Nie, wypłata liczy się dopiero od tego momentu. Można powiedzieć w ten sposób, że jest to nasz udział własny w szkodzie. Czyli do tego momentu pokrywamy to własnymi oszczędnościami. Jeżeli wydarzy się coś powyżej tego okresu, to wtedy jest to pokryte przez towarzystwo ubezpieczeniowe. Znowu, możemy powiedzieć, że trochę lipa, bo jednak te dwa tygodnie to jest już długo itd. Natomiast najczęściej programiści nie mają problemu z tym, że będą chorować dwa tygodnie, bo po pierwsze, na upartego można pracować z łóżka.

Po drugie, bardzo często w kontraktach/umowach są zapisy w postaci tego, że możemy wziąć dwa tygodnie płatnego urlopu. Po trzecie, mamy oszczędności i tutaj, tak jak kiedyś ktoś napisał na forum z takim czarnym humorem – może to nie jest potrzebne krótkoterminowo, ale pod respiratorem koduje się już cholernie ciężko. Jest to takie ubezpieczenie, które zabezpieczy nas na średni i długi termin, da nam taką bieżącą płynność wtedy, kiedy zdarzy się coś poważniejszego.

Zastanawiam się też, czy mamy tutaj jakieś wyłączenia? Pierwsze co przyszło mi do głowy to pytanie o depresję albo wypalenie zawodowe (nie wiem, czy jest to jednostka chorobowa) – czy to też wtedy wchodzi w grę?

Wypalenie chyba niestety jest chorobą i w tej chwili zdarza się ono coraz częściej we wszystkich branżach. Odpowiadając na pytanie: są dwa wyłączenia, które mogą nie podobać się branży IT, natomiast od razu uprzedzam – one są standardowe dla wszystkich produktów zdrowotnych. Nie mówię, że nie ma takiego produktu, bo rynek jest bardzo szeroki, ale ja nie znam takiego produktu, który nie miałby wyłączonych tych rzeczy. Chodzi tu o choroby związane z szeroko pojętą „głową” i choroby zwyrodnieniowe – z bardzo podobnej przyczyny: są to choroby, które nie przychodzą do nas punktowo, czyli nie w ciągu jednego dnia, a raczej narastają.

Towarzystwa boją się tutaj takiej sytuacji, że po pierwsze nie będzie znany punkt, w którym to się zdarzyło, co oznacza, że choroba mogła się zdarzyć przed wystawieniem polisy. Po drugie, jeśli chodzi o warunki ogólne, ciężko jest wstawić takie warunki ogólne, które określałyby dokładnie, od jakiego punktu będziemy wypłacać ubezpieczenie. To powodowałoby duże wątpliwości co do ewentualnych wypłat z warunków ogólnych. Tak jak powiedziałem, jest to niestety standard, tym bardziej że myślę, że masz świadomość, że żyjemy w kraju, w którym załatwienie L4 na 14 dni to nie jest jakiś wielki problem. Towarzystwa boją się tutaj takiej sytuacji, że te L4 będą wystawiane na krótszy okres na zasadzie „telefonu do przyjaciela”.

Ważnym wyłączeniem jest też okres wyczekiwania – moim zdaniem to jest kluczowe, żeby klienci, którzy podpisują taką umowę mieli tego świadomość. Trzeba też pamiętać, że Leadenhall nie wypłaci nam więcej niż 65% naszych przychodów. Jak to trzeba rozumieć? Jeżeli średnio w ciągu ostatnich 12 miesięcy fakturujemy 20 tysięcy złotych, to nie ma sensu wykupić wyższej sumy ubezpieczenia niż 65% tej kwoty, czyli w przybliżeniu 13 tysięcy złotych – jeżeli wykupimy więcej, czyli 15 tysięcy złotych, to i tak towarzystwo wypłaci tylko 13 – ale w momencie spisywania wniosku, to my jesteśmy od tego, żeby podpowiedzieć, jaką kwotę graniczną warto wykupić.

A chodzi tu o moment podpisania umowy czy moment szkody?

Nie, to jest na moment podpisania umowy – umowa 12 miesięcy do tyłu.

 

Dobrze, to może powiedzmy sobie jeszcze, jak wygląda proces wypłaty takiego ubezpieczenia od utraty dochodu?

Najpierw klient zwraca się do nas, bo jesteśmy w stanie podpowiedzieć, jak to zrobić, gdzie wysłać i możemy przygotować klienta na ewentualne dokumenty. Co trzeba przygotować? Przede wszystkim L4, bo musi być jakieś potwierdzenie tego, że jesteśmy na chorobowym. Od razu odpowiadam na pytanie, które może się gdzieś tam zapalić – tak, jako przedsiębiorcy nie musimy korzystać z takiego L4, natomiast możemy poprosić lekarza o jego wystawienie. Dodatkowo towarzystwo poprosi o historię zbudowanej choroby, czyli np. jeżeli złamaliśmy nogę to poprosi o rentgen złamanej nogi. Może też poprosić o to, żeby dostarczyć potwierdzenie przychodów. Czyli np. jeżeli jesteśmy na książce przychodów i rozchodów, będzie to zestawienie podpisane przez księgowego. Jeżeli jesteśmy na ryczałcie, to może to być nawet zestawienie przelewów, które są wykonywane na nasze konto. Jeżeli chodzi o towarzystwo Leadenhall, działa ono naprawdę bardzo sprawnie i moim zdaniem, powinno być wzorem, jak powinno się obsługiwać agenta poprzez obsługę klienta – bo jeżeli Leadenhall działa w mojej sprawie, to wiadomo, że nie chodzi tu o mnie tylko o mojego klienta. Naprawdę działa to sprawnie – dotychczas wszystkie wypłaty, które realizowaliśmy, zostały wypłacone. Myślę, że z czystym sumieniem mogę polecić ten produkt.

 

Skoro rozmawiamy o chorobach, to może warto przejść płynnie właśnie do ubezpieczenia zdrowotnego? Może powiedzmy też, jaka jest różnica między tym ubezpieczeniem a ubezpieczeniem od utraty dochodu i jak ono w ogóle wygląda?

Ubezpieczenie zdrowotne jest zdecydowanie bardziej kompleksowym produktem. To jest takie można powiedzieć drzewko, którego głównym pniem najczęściej będzie ubezpieczenie na życie. Oczywiście to ubezpieczenie na życie może być na bardzo symboliczne sumy ubezpieczenia – wtedy, kiedy jesteśmy singlem i nie mamy żadnych wielkich zobowiązań w postaci dzieci, partnerów/partnerek czy kredytów. Do tego pnia, jakim jest ubezpieczenie na życie, możemy podpiąć poszczególne „gałązki”. Może to być ubezpieczenie na leczenie chorób, typu sprawy nowotworowe czy inne poważne choroby. Może to być trwała niezdolność do pracy, mogą to być ubezpieczenia na leczenie szpitalne czy taka kompleksowa ochrona powypadkowa.

Czym różni się to ubezpieczenie od ubezpieczenia utraty dochodu? Ubezpieczenie od utraty dochodu zapewni nam bieżącą płynność, czyli chorując nie będziemy czuć tego, że chorujemy finansowo – to znaczy, że dostaniemy takie środki, które pozwolą nam zapłacić bieżące rachunki. Jednak niestety, gdy chorujemy, potrzebna jest cała masa pieniędzy na to, żeby się leczyć. I tutaj najczęściej przychodzi z pomocą ubezpieczenie zdrowotne, które wypłaca pieniądze albo kryje koszty leczenia chorób czy spraw wypadkowych.

A jak daleko sięga to ubezpieczenie zdrowotne? Możemy mieć żonę, dzieci, ale często mamy partnerkę albo jesteśmy osobami, które nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego, ale są w związku jednopłciowym. Czy takie ubezpieczenie bierze pod uwagę też takie sytuacje?

Jak najbardziej. Jeżeli chodzi o osoby uposażone, możemy uposażyć kogo tylko chcemy – nawet całkowicie obcą osobę i tutaj towarzystwo jak najbardziej przyjmie ją do uposażenia. W kwestii zabezpieczeń preferuję raczej indywidualne zabezpieczenia/polisy, a nie polisy rodzinne, więc tutaj każdy z członków rodziny decyduje jak ta polisa powinna wyglądać i kto ma być uposażony – tutaj nie ma żadnego konfliktu. Mam również klientów, którzy są w związkach partnerskich jednopłciowych, więc to nie jest problem.

 

Skoro rozmawiamy ogólnie o ubezpieczeniach, to chciałbym zapytać o to, czy z racji tego, że w naszej branży mamy B2B, umowę o pracę, czy też inne sposoby rozliczenia z fiskusem np. ryczałt, o którym też wspomniałeś, czy IPI Box – czy wpływa to jakoś na rodzaj lub koszt ubezpieczenia?

Na koszty raczej nie. Podstawową różnicą jest różnica między zatrudnieniem na B2B albo na UoP. To jest kluczowa sprawa, bo zabezpieczenia, przede wszystkim, spraw zdrowotnych, ale też tych w kontekście ryzyk związanych z OC dla pracownika są zupełnie inne. Jeżeli chodzi o OC zawodowe, pracownik odpowiada do krotności wynagrodzenia, natomiast jeżeli chodzi o ewentualną chorobę czy wypadek, to może się on spodziewać wynagrodzenia na poziomie 80% swojego bieżącego wynagrodzenia, więc tutaj to zabezpieczenie jest całkiem dobre i całkiem poważne. Natomiast na B2B, na działalności, odpowiadamy często całym swoim majątkiem za szkody w postaci błędów na OC zawodowym. Jeżeli chodzi o ubezpieczenie zdrowotne, wypłata dla przedsiębiorcy z ZUS-u jest bardzo niska, więc myślę, że w branży IT, kwota średniej faktury ma się nijak do tego, ile pieniędzy możemy się spodziewać z ZUS-u kiedy zachorujemy.

 

Chciałbym cię jeszcze zapytać o to, dlaczego w ogóle multiagencja specjalizująca się np. w branży IT będzie lepsza od oferty konkretnego ubezpieczyciela?

Ja zawsze namawiam: niekoniecznie trzeba współpracować z naszą multiagencją, ale naprawdę warto wykupić ubezpieczenie. To jest pierwsza sprawa. Natomiast jakie są nasze przewagi? W każdym miesiącu ubezpieczamy co najmniej kilkadziesiąt firm. Mamy wiedzę dotyczącą nie tylko produktów, ale całej branży, całej tej niszy i ona jest kluczowa, żeby skrócić sam proces przedstawienia oferty, zadawania pytań, dopasowania tego produktu i właściwej sprzedaży i sprzedaży w taki sposób, żeby klient szybko uzyskał to, na czym mu naprawdę zależy. Naprawdę, uwierz mi, że bardzo często w pierwszym telefonie, szczególnie po OC zawodowym, kiedy klient przychodzi po takich długich poszukiwaniach między swoim agentem, który ubezpieczał mu samochód, agentem, który ubezpieczał mieszkanie i on poszukiwał cały czas OC zawodowego, które w ogóle nazywało się Professional Indemnity i najpierw musiał wygooglować, co to znaczy. To jest bardzo często długa ścieżka i bardzo często słyszymy w telefonie: kurczę, taka ulga – jak dobrze, że już was spotkałem. Czasami to naprawdę potrafi być duża przewaga.

Prowadząc jednoosobową działalność też miałem OC i myślę, że zależało mi na OC zawodowym, a miałem OC przedsiębiorstwa i w ogóle nie wiedziałem, że jest taka różnica i nikt mnie wtedy nie wyprowadził z błędu.

No właśnie. Najgorsze jest to, że zapłaciłeś jakąś stawkę, byłeś przekonany, że wszystko jest OK, że zrobiłeś tak jak trzeba, że wykonałeś tę najgorszą robotę porównania ofert.

Najgorszą robotą było przeczytanie tego wszystkiego. Były tam nawet wyłączenia, które mi nie pasowały i pani była nawet tak miła, że pozwoliła mi podpisać aneks, ale teraz rozumiem dlaczego – bo w zasadzie to i tak nic nie zmieniało.

Dokładnie. I uwierz mi, że nawet bardzo duże firmy działają w ten sposób. Kontaktuję się z ich działem prawnym, a ich dział prawdy nie potrafi złapać tej podstawowej różnicy między OC zawodowym i ubezpieczeniem OC działalności gospodarczej, tak że naprawdę warto z nami współpracować, bo już chociaż to ogarniamy.

 

Dobrze, kończąc naszą rozmowę – ubezpieczenia to też finanse – może jesteś w stanie nam polecić książkę, która wdroży nas lepiej świat finansów, żebyśmy lepiej go rozumieli?

Ja jestem nałogowym słuchaczem audiobooków, więc tych książek przetacza się w mojej głowie sporo, ale myślę, że książką, którą warto polecić, bo jest w polskim audiobooku (chociaż mam świadomość, że w kontekście angielskich audiobooków branża IT raczej nie miałaby problemu) jest Psychologia pieniędzy Morgan Housel’a. Dlaczego jest to fajna książka? Książka nie opowiada tylko o suchych liczbach, ale bardziej o psychologii posiadania i oszczędzania pieniędzy. Pokazuje, że tak naprawdę kluczową umiejętnością we wzbogaceniu się i w zarządzaniu swoimi budżetami są umiejętności miękkie, a nie twarde, czyli nie taki Excel, tylko nasze podejście do pieniędzy, do zarządzania. Książka w taki bardzo fajny, przystępny sposób opowiada o historiach osób, które np. w ogóle nie miały wynagrodzenia powyżej przeciętnego, a dorobiły się ponadstandardowego majątku albo odwrotnie – były w teorii bardzo bogate albo dobrze zarabiające, a skończyły bardzo średnio. Myślę, że jest to taka fajna lektura wtedy, gdy niekoniecznie chcemy studiować jakieś bardzo skomplikowane teksty, ale chcemy miło spędzić czas i nauczyć się czegoś ciekawego.

 

Zapraszamy wszystkich, którzy są zainteresowani, a ja, Adamie mam do ciebie ostatnie pytanie – gdzie możemy cię znaleźć w sieci? W jaki sposób możemy się z tobą skontaktować, jeżeli ktoś jest zainteresowany ubezpieczeniem, chce się czegoś dowiedzieć, chce podpisać polisę?

Na pewno zapraszam na naszą stronę startlife.pl. Chyba jest to najlepsze miejsce, do którego możecie się udać, jeśli potrzebujecie kontaktu. Wystarczy wpisać w Google „startlife IT ubezpieczenia” i na pewno wyskoczymy w wynikach wyszukiwania. Oczywiście możecie nas spotkać na LinkedInie, czy na Facebooku. Natomiast bezpośrednio na stronie uzyskacie na pewno najwięcej informacji, bo mamy tam też bloga, na którym, zanim skontaktujecie się z nami bezpośrednio, możecie uzyskać sporo wiedzy, która pozwoli wam przemyśleć to, czego szukacie i czego potrzebujecie.

Super Adamie. Bardzo ci dziękuję za tę rozmowę i podzielenie się z nami swoją wiedzą.

Dziękuję, mi też było bardzo przyjemnie, fajna rozmowa. Dziękuję bardzo.

Dzięki, trzymaj się. Cześć.

Cześć.

Mentoring to efektywna nauka pod okiem doświadczonej osoby, która:

  • przekazuje Ci swoją wiedzę i nadzoruje Twoje postępy w zdobywaniu umiejętności,
  • uczy Cię dobrych praktyk i wyłapuje złe nawyki,
  • wspiera Twój rozwój i zwiększa zaangażowanie w naukę.

Chcesz zostać (lepszym) programistą i lepiej zarabiać? 

🚀 Porozmawiajmy o nauce programowania, poszukiwaniu pracy, o rozwoju kariery lub przyszłości branży IT!

Umów się na ✅ bezpłatną i niezobowiązującą rozmowę ze mną.

Chętnie porozmawiam o Twojej przyszłości i pomogę Ci osiągnąć Twoje cele! 🎯